Savio Tempest RX Outemu BROWN
mechaniczna klawiatura gamingowa z LED
Wiele osób uważa, że kupno klawiatury mechanicznej to jedynie podążanie za obecną modą, którą sztucznie wykreowano na potrzeby marketingu "nowego" rodzaju produktów. Prawda jest jednak inna. To właśnie "mechanik" był pierwszym typem klawiatur - gdzie wciśnięcie klawisza powoduje aktywacje fizycznego przełącznika. Zasada działania zbliżona jest do budowy maszyn do pisania. Niestety z czasem mechaniczny układ został wyparty przez, znacznie tańsze w produkcji, konstrukcje membranowe.
Segment rynku gamingowego wymusił jednak wprowadzanie produktów cechujących się wyższą jakością, za którą gracze są w stanie zapłacić dużo więcej. Powrót do wytrzymałych konstrukcji oraz szybką pracę przełączników znów zaczęli doceniać też "zwykli" użytkownicy. Wygoda pisania, płynne działanie czy wyczuwalny i dość słyszalny klik - tego właśnie można oczekiwać od dobrej klawiatury mechanicznej. Do tego nawet proste konstrukcje wytrzymałością przebijają większość typowych klawiatur membranowych.
Często gdy stajemy przed wyborem nowej klawiatury, jednym z głównych kryteriów jest cena. Kupując nowy produkt, chcemy też by posłużył nam latami. Ciekawą propozycję posiada polska marka Savio Gaming. Oferują klawiatury mechaniczne, które można nabyć w cenie zbliżonej do średniej klasy membranówek. Do testów otrzymałem model Savio Tempest RX z brązowymi przełącznikami Outemu. Poniżej przedstawiam jak radzi sobie budżetowy "mechanik" z polskiego sklepu podczas gry i codziennego użytkowania.
Segment rynku gamingowego wymusił jednak wprowadzanie produktów cechujących się wyższą jakością, za którą gracze są w stanie zapłacić dużo więcej. Powrót do wytrzymałych konstrukcji oraz szybką pracę przełączników znów zaczęli doceniać też "zwykli" użytkownicy. Wygoda pisania, płynne działanie czy wyczuwalny i dość słyszalny klik - tego właśnie można oczekiwać od dobrej klawiatury mechanicznej. Do tego nawet proste konstrukcje wytrzymałością przebijają większość typowych klawiatur membranowych.
Często gdy stajemy przed wyborem nowej klawiatury, jednym z głównych kryteriów jest cena. Kupując nowy produkt, chcemy też by posłużył nam latami. Ciekawą propozycję posiada polska marka Savio Gaming. Oferują klawiatury mechaniczne, które można nabyć w cenie zbliżonej do średniej klasy membranówek. Do testów otrzymałem model Savio Tempest RX z brązowymi przełącznikami Outemu. Poniżej przedstawiam jak radzi sobie budżetowy "mechanik" z polskiego sklepu podczas gry i codziennego użytkowania.
Opakowanie i zawartość
Stylistyka opakowania wszystkich produktów Savio Gaming jest spójna. Tak jak słuchawki czy podkładki dla graczy, również i tu mamy czarne tło z wyłaniającym się dużym symbolem marki. Matowe wykończenie pudełka podkreślone jest punktowym lakierem w odpowiednich miejscach. Grafika jest wyrazista, a informacje kompletne i ładnie podane. Większość oznaczeń i tekstów na tekturowym pudle jest w języku angielskim, dopiero na tyle możemy doczytać specyfikację po polsku. Widać, że opakowanie przygotowano w formie uniwersalnej dla wszystkich 3 wariantów przełączników. Czyli możemy zobaczyć 3-kolorowe zdjęcie podświetlonego produktu, a oznaczenie modelu symbolizowane jest przez naklejki z ptaszkiem odhaczonym pod konkretnym kolorem podświetlenia. Mój egzemplarz ma zielone podświetlenie, które przypisane jest do brązowych przełączników.
Tutaj zwykle znajduje się dodatkowy akapit, w którym przedstawiam bogatą zawartość opakowania, lecz nie tym razem! Pudełko ma rozmiar niewiele większy od samej klawiatury, przez co nie umieszczono tu nic poza wspomnianym urządzeniem. Mamy klawiaturę wpakowaną jedynie w delikatny foliowy worek i zabezpieczoną przez gąbczaste profile na bokach. Do tego instrukcja obsługi w kilku językach. Jak przystało na polską firmę, instrukcja jest również po polsku i chwała za to. Kupując pierwszą lepszą klawiaturę z Chin mogłoby być ciężko zapoznać się z wszystkimi "ukrytymi" funkcjami. Tutaj opanowanie dodatkowych ficzerów, w postaci chociażby programowania własnego trybu podświetlenia, z pomocą polskiej instrukcji zajmie tylko chwilę.
Czego najbardziej brakuje mi w tym zestawie? Chociażby małego wihajstra do wyciągania klawiszy z przełączników - z angielskiego nazywanego często keypullerem. Zawsze łatwiej byłoby wyjąć jakiś klawisz z literką ze środka klawiatury niż wyrywać po kolei cały rząd guzików, aby się do niego dostać. Przydałby się również mały rzep do spinania kabla, który pozwala zapanować nad niesfornym kablem na biurku, ale też mógłby pomóc w czasie przenoszenia urządzenia.
Obudowa
Klawiatura ma wymiary 35,7 cm szerokości, na 12,5 cm głębokości i niecałe 4 cm wysokości. Trzeba więc przyznać, że mimo pełnowymiarowych, dość standardowych wielkością klawiszy, jest mała. Dzieje się tak głównie za sprawą usunięcia sekcji numerycznej, która zwykle znajduje się po prawej. Taki wariant ma swoją nazwę - TKL i wywodzi się od skrótu Ten Key Less (z angielskiego, dziesięć klawiszy mniej). Tego typu układy często stosowane są na turniejach gamingowych, gdyż oszczędzają miejsce na blacie, a sama klawiatura jest łatwiejsza w transporcie. Kompaktowy wymiar wynika również z małego obszaru wokół samych klawiszy. Margines ramki poza klawiszami to około 5 mm z każdej strony. Dodatkowo rogi prostokątnej obudowy są mocno zaokrąglone.
Podoba mi się, że producent nie zdecydował się na jeszcze większe upakowanie klawiszy. Dość często można spotkać klawiatury z sekcją strzałek wkomponowaną gdzieś pod Enter i między Shift, a klawisze liter. Tutaj blok strzałek razem z zestawem systemowych klawiszy delikatnie oddzielono od reszty - rozwiązanie niezwykle praktyczne i przyjemne wizualnie.
Podstawa klawiszy jest aluminiowa - nadaje ona sztywności całej konstrukcji. Producent na tej blaszce umieścił swoje białe logo, tuż nad strzałkami, czyli na największej wolnej przestrzeni. Reszta obudowy to matowy plastik, dość gruby i solidny. Jakość spasowania jest nadspodziewanie dobra dla tej półki cenowej. Obudowa połączona jest mocno i przy użytkowaniu nie słychać żadnego skrzypienia plastiku. Śrubki, które łączą metalową płytę z resztą obudowy są małe i schowane pod klawiszami, przez co nie psują stylistyki całości obudowy. Niemal wszystkie widoczne elementy są w kolorze czarnym, od kabla, przez obudowę i klawisze, a kończąc na gniazdach, w których osadzane są przełączniki.
Od spodu klawiatury mamy dość płaską powierzchnie. Na szczęście zdecydowano się na cztery duże gumy, dodają one stabilności nawet na gładkim blacie biurka. Oczywiście można też unieść tył klawiatury za pomocą dwóch szerokich nóżek. Zakończone są długimi, ale wąskimi gumkami i pozwalają podnieś tył obudowy na około 2 cm. Plastik, z jakiego je wykonano, wydaje się solidny, choć szkoda, że nie mamy pozycji pośredniej. Tutaj też znajdziemy naklejkę znamieniową produktu. Co ciekawe i warte odnotowania, na spodzie są również dwa otwory, które już rzadziej można spotkać w klawiaturach, a kiedyś były standardem. Służą do odprowadzenia płynu, który nieuważny gracz wyleje pomiędzy klawisze.
Podstawa klawiszy jest aluminiowa - nadaje ona sztywności całej konstrukcji. Producent na tej blaszce umieścił swoje białe logo, tuż nad strzałkami, czyli na największej wolnej przestrzeni. Reszta obudowy to matowy plastik, dość gruby i solidny. Jakość spasowania jest nadspodziewanie dobra dla tej półki cenowej. Obudowa połączona jest mocno i przy użytkowaniu nie słychać żadnego skrzypienia plastiku. Śrubki, które łączą metalową płytę z resztą obudowy są małe i schowane pod klawiszami, przez co nie psują stylistyki całości obudowy. Niemal wszystkie widoczne elementy są w kolorze czarnym, od kabla, przez obudowę i klawisze, a kończąc na gniazdach, w których osadzane są przełączniki.
Od spodu klawiatury mamy dość płaską powierzchnie. Na szczęście zdecydowano się na cztery duże gumy, dodają one stabilności nawet na gładkim blacie biurka. Oczywiście można też unieść tył klawiatury za pomocą dwóch szerokich nóżek. Zakończone są długimi, ale wąskimi gumkami i pozwalają podnieś tył obudowy na około 2 cm. Plastik, z jakiego je wykonano, wydaje się solidny, choć szkoda, że nie mamy pozycji pośredniej. Tutaj też znajdziemy naklejkę znamieniową produktu. Co ciekawe i warte odnotowania, na spodzie są również dwa otwory, które już rzadziej można spotkać w klawiaturach, a kiedyś były standardem. Służą do odprowadzenia płynu, który nieuważny gracz wyleje pomiędzy klawisze.
Bliżej prawej strony, z pleców klawiatury wystaje kabel zakończony zwykłym wtykiem USB. Kabel czarny i dość gruby, z mocnym zakotwiczeniem w obudowie. Niestety zabrakło mi tutaj oplotu, który poprawia estetykę w akcesoriach nie tylko gamingowych, ale co ważne mógłby zwiększyć wytrzymałość przewodu - tutaj duży minus dla producenta.
Powoli przechodzimy do najważniejszych elementów - klawiszy. Mamy ich 87 i ten wariant, bez sekcji numerycznej, nazywany jest również modelem 90%. Klawisze, jak przystało na mechanika, są dość wysokie i równie wysoko usytuowane. Patrząc z boku widać dokładnie profil ich ułożenia. Dwa dolne rzędy mają większy kąt i są wyższe tylko od strony użytkownika, dwa środkowe są niemal płaskie, a dwie górne linie to najwyższe klawisze. Takie ułożenie powinno zapewnić komfort w pisaniu i mi osobiście bardzo odpowiada, oczywiści po krótkim przyzwyczajeniu. Góra klawisza, z którą ma styczność palec przy wciskaniu, jest delikatnie szorstka i miła w dotyku.
Producent podaje, że główka każdego z klawiszy (z angielskiego keycap) wyprodukowana jest metodą "double-injection". Klawisz to tak naprawdę dwa elementy, z dwóch różnych tworzyw, które połączone są na stałe ze sobą. Wierzchnia warstwa to pewien rodzaj twardego, czarnego plastiku z wyciętym symbolem danego przycisku. W środku zalana w nim jest masa przeźroczystego tworzywa, z mocowaniem na przełącznik w kształcie plusa. Tym sposobem nie ma możliwości łatwego wytarcia klawisza, aby oznaczenie na nim przestało być rozpoznawalne. Przeźroczysty symbol jest dość czytelny w zwykłym świetle, a na dodatek, wypełnia się kolorem zielonym, gdy zostanie podświetlony od dołu. Tutaj musimy przejść do stylistyki samych oznaczeń klawiszy - dla uproszczenia nazwijmy ją czcionką. Metoda wykonania klawiszy częściowo wymusza zastosowanie czcionki typowej dla szablonów (np. służących do malowania z użyciem spraju). Przez co litera "O" nie może mieć pustej przestrzeni w środku, ale musi zostać rozdzielona i tworzyć coś w tym stylu "()". Taka sama sytuacja jest cyframi czy literami, jak A, B, D itd. Czcionka jest stonowana, żeby nie powiedzieć, że nudna i nie nadaje klawiaturze charakteru sprzętu dla graczy.
Mamy jeszcze dodatkowe oznaczenia na klawiszach funkcyjnych. Te nie zostały już wykonane wspomnianą metodą, ale nadrukowano je białą farbą bezpośrednio pod głównym symbolem klawisza. Niestety taki nadruk nie będzie już tak trwały, a sam symbol nie zostanie podświetlony.
Najdziwniejsza za to jest różnica pomiędzy wizualizacją klawiatury na stronie producenta czy nawet samym opakowaniu, a rzeczywistą klawiaturą. Muszę tutaj zauważyć, że testowany egzemplarz jest jednym z pierwszych, z nowej rewizji sprzętu i sądzę, że producent w niedługim czasie zaktualizuje również opakowanie produktu.
Czym byłby klawisz, gdyby nie to co znajduje się pod nim i wpływa na odczuwanie klawiatury. Zapraszam więc do opisu przełączników, czyli switchy.
Przełączniki
Jak już wspomniałem, klawiatura mechaniczna Savio Tempest RX występuje w 3 wariantach, które różni kolor podświetlenia i typ przełączników. Dla mniej wtajemniczonych wyjaśnię, że wygląd przełącznika ma tutaj znikome znaczenie, głównie zaś chodzi o jego sposób budowy wewnętrznej. Najbardziej popularne i rozpoznawalne są przełączniki mechaniczne niemieckiej firmy Cherry MX. Jest to jednak wysoka półka, głównie cenowa. Na rynku spotkać można tańsze odpowiedniki, będące często wiernymi kopiami - tutaj warto wymienić marki Kailh i właśnie Outemu. Spośród przełączników od Cherry mamy wybór pomiędzy MX Blue, MX Red i MX Brown. Savio w tej serii klawiatur zdecydował się wypuścić warianty z kompletem przełączników Outemu Blue, Red i Brown. To, który przełącznik jest najlepszy pozostawiam bez odpowiedzi, ponieważ cechuje je różna kultura pracy i wybór jest kwestią indywidualną. Pokrótce przedstawię jedynie różnice między nimi.
Czerwone - w Savio przełączniki Outemu Red połączone są z czerwonym, jednolitym podświetleniem. Zwykle polecane dla graczy. Bardzo lekkie w nacisku i szybkie w powrocie do góry. W działaniu są liniowe, tzn. nie wyczuwa się momentu aktywacji. Działają szybko i cicho oraz uważane są za najtrwalsze. |
Niebieskie - tutaj Outemu Blue, z niebieską barwą światła. Z wyczuwalnym i głośnym kliknięciem w połowie skoku. Siła potrzebna do wciśnięcia jest większa, przez co nadają się lepiej do pisania. |
Brązowe - czyli takie, jak w testowanym egzemplarzu Savio Tempest RX Outemu Brown. Producent zdecydował się zastosować tutaj zielone diody podświetlające - jak sam twierdzi, brąz nie wyglądałby dobrze w takiej formie. Najlepsze przełączniki, gdy chcemy zacząć przygodę z klawiaturami mechanicznymi. Działanie przełączników jest zbliżone do działania membran, przy czym brązowe switche wciskają się lżej. Stanowią kompromis dla osób chcących grać i pracować na tej samej klawiaturze. Osobiście zdecydowałem się na ten wariant, również ze względu na niższą niż w Blue głośność pracy. Podawana przez Savio żywotność, to aż 50 milionów wciśnięć. Ten wynik zawstydza większość klawiatur membranowych. |
Wśród wielu osób, to właśnie wersja Brown od Outemu jest najbardziej zbliżona odczuciem działania do cenionego odpowiednika Cherry MX. Producent podaje, że przełączniki są na stałe przylutowane do płytki drukowanej. Jest to pewnego rodzaju kompromis, który pozwala na utrzymanie niskiej ceny produktu.
Na tym filmiku Savio przedstawia różnice w dźwięku pomiędzy tymi trzema przełącznikami, które dostępne są w serii Tempest RX:
Na tym filmiku Savio przedstawia różnice w dźwięku pomiędzy tymi trzema przełącznikami, które dostępne są w serii Tempest RX:
Podświetlenie
Savio zdecydowało się na podświetlenie w pojedynczym kolorze. Są różne metody montowania diod w klawiaturze. Czasem jest to wystająca dioda nad przełącznikiem. Tutaj mamy przełącznik z mocno przeźroczystą osłoną, a sama płaska dioda została umiejscowiona w jego głębi.
Rozwiązanie bardzo dobre i pozwalające na równomierne oświetlenie symbolu na klawiszu oraz delikatnie obszaru wokół przycisku. Czarny podkład obudowy dobrze eksponuje zieloną barwę, a światło widoczne jest również w przestrzeniach pomiędzy klawiszami. Za pomocą dedykowanych skrótów z użyciem klawisza FN możemy kierować jasnością i trybami pracy podświetlenia. Kolor zielony, w tym wariancie, może mieć 4 poziomy intensywności. Do wyboru mamy 10 domyślnych efektów świetlnych z możliwością zmiany ich prędkości działania.
Przyciski z małymi oznaczeniami od G1 do G8 służą do aktywacji jednego z ośmiu trybów dedykowanych dla popularnych typów gier, jest to przykładowo podświetlenie obszaru WSAD, dla miłośników gier FPS. Jeżeli nie znajdziemy właściwego ustawienia, to możemy spersonalizować własny tryb i przypisać go pod klawisz C1.
Na niektórych zdjęciach widać, że nie wszystkie klawisze świecą. Należy się przyzwyczaić, że nie mamy tu dodatkowych diod kontrolnych, więc przełączniki bezpośrednio informują swoim podświetleniem czy aktywny jest Caps Lock, Scroll Lock lub chociażby guzik Windows (z symbolem kłódki).
Podświetlenie wygląda ładnie, a w nocy przy zmniejszonym trybie jasności ułatwia pracę, jednocześnie nie rozpraszając. Niemal wszystkie klawisze są w pełni podświetlone. Jedynie symbol Enter ma trochę mniejszą jasność, ale wynika to z rozmiaru klawisza i miejsca umieszczenia jego przełącznika z LED. Szkoda też, że obecnie w tej serii klawiatur nie przewidziano wariantu z pełnym podświetleniem wielokolorowym.
Pobór prądu przez podświetlenie klawiatury jest minimalny. Przy standardowym napięciu jakie podaje port USB, czyli 5 V, mamy około 0,10 A. Oczywiście tylko przy aktywnym podświetleniu.
Klawiatura w działaniu
Na co dzień w domu do pracy i czasem rozrywki używam laptopa w zestawie z myszką bezprzewodową. Biurko z Ikea nie jest szczególnie obszerne, a ja nie lubię być przytłaczany przez ogrom przedmiotów w obszarze pracy i zasięgu wzroku. Dlatego na blacie zwykle mam jeszcze jedynie lampkę stojącą. Całość leży na dużej podkładce, aby można było spokojnie operować myszką i oprzeć nadgarstki podczas pisania. W wolnym obszarze przed laptopem zmieści się jedynie coś kompaktowego i tutaj pojawia się nasz bohater.
Klawiatura jest nie tylko płytka, ale i wąska co jest dla mnie bardzo korzystne. Osobiście nie używam zbyt często z klawiszy numerycznych, choć nawet mój laptop posiada taką sekcję. Cieszę się więc, gdy mogę mieć więcej miejsca. Siedząc na wprost ekranu z jedną ręką na klawiaturze Savio Tempest RX, a drugą na myszce, ramiona są blisko siebie, co jest pozycją bardzo naturalną i niezwykle wygodną.
Jak już wspomniałem, podoba mi się układ samych klawiszy. Pozostanie przy dość standardowym zestawie z dużym Enterem, szerokimi Shiftami i oddzielnymi strzałkami nie wymaga ani chwili na przyzwyczajenie. Czasem, po dłuższej przerwie z używaniem komputera przenośnego w domu, mam momenty zawahania, gdy muszę szukać strzałek po omacku, ponieważ producent zdecydował się upchnąć je wśród innych klawiszy tego samego kształtu. Moja przesiadka na taki układ TKL jest komfortowa. Wygodne jest również korzystanie z samych klawiszy. Skok jest odpowiedni, moment aktywacji przełącznika delikatnie czuć i przy lekkim wciśnięciu klawisz wydaje dość cichy, ale słyszalny klik - dla mnie ten dźwięk jest przyjemny.
Producent nie dołącza oprogramowania, ponieważ klawiatura jest uniwersalna i powinna zadziałać z każdym popularnym systemem operacyjnym. Po wpięciu w USB wykrywana jest po prostu jako "Gaming KB". Mamy jednak kilka dodatkowych funkcji wywoływanych odpowiednimi skrótami, jak dezaktywacje klawisza Windows - niezwykle przydane zabezpieczenie przed przypadkowym wyjściem z gry do menu systemu. Za to po wciśnięciu FN i przypisanego skrótu z linii F1-F12, możemy sterować głośnością, zmieniać piosenki czy szybko włączyć aplikacje poczty, przeglądarkę lub kalkulator. W instrukcji znalazłem również opcję do zmiany mapowania klawiszy WSAD na strzałki.
Producent nie dołącza oprogramowania, ponieważ klawiatura jest uniwersalna i powinna zadziałać z każdym popularnym systemem operacyjnym. Po wpięciu w USB wykrywana jest po prostu jako "Gaming KB". Mamy jednak kilka dodatkowych funkcji wywoływanych odpowiednimi skrótami, jak dezaktywacje klawisza Windows - niezwykle przydane zabezpieczenie przed przypadkowym wyjściem z gry do menu systemu. Za to po wciśnięciu FN i przypisanego skrótu z linii F1-F12, możemy sterować głośnością, zmieniać piosenki czy szybko włączyć aplikacje poczty, przeglądarkę lub kalkulator. W instrukcji znalazłem również opcję do zmiany mapowania klawiszy WSAD na strzałki.
Według specyfikacji klawiatura zapewnia pełny anti-ghosting. Czyli nie uświadczymy problemu zbyt wielu wciśniętych klawiszy na raz. W przypadku wielu membranowych klawiatur po jednoczesnym wybraniu paru różnych klawiszy dochodzi do blokady i czasem naciskając tylko 2-3 nieodpowiednie klawisze, kontroler sterujący sygnałem przestaje wysyłać kolejne komendy do komputera. W Savio sprawdziłem maksymalną liczbę klawiszy możliwą do obsłużenia jednocześnie i nawet z pomocą osób trzecich, nie byłem w stanie zablokować kolejnych wciśnięć. Gracze mogą więc odetchnąć z ulgą wiedząc, że ich postać podczas jednoczesnego kucnięcia, wychylenia w prawo, podskakując, może włączyć latarkę i przeładować broń, a każde z poleceń zostanie prawidłowo odczytane w tym samym czasie przed tę klawiaturę mechaniczną :)
Próbowałem również podłączyć klawiaturę do konsoli Xbox One. Rok temu, w jednej z aktualizacji, Microsoft dodał wsparcie dla urządzeń sterujących znanych z komputerów stacjonarnych. Po wpięciu klawiatury przez USB zaświeciło się podświetlenie klawiszy i bez dodatkowych komunikatów na ekranie telewizora mogłem poruszać się po menu konsoli. W odróżnieniu od obsługi myszek, konsolowy panel ustawień nie posiadaj zakładki dla klawiatur. Jednak wciąż można sterować trybami LED z poziomu klawiatury. Potwierdzam więc kompatybilność Savio Tempest RX z Xbox One oraz dodam, że to właśnie zielone podświetlenie w tej wersji, najbardziej współgra tematycznie z tą konsolą.
W skrócie
Brązowe przełączniki Outemu, po kilku godzinach spędzonych przy klawiaturze uważam za najbardziej odpowiednie dla mnie. Oczywiście nie należy w pełni opierać się tylko na moim subiektywnym odczuciu, ale wśród budżetowych rozwiązań, to właśnie one mogą okazać się optymalne również dla Ciebie. Moment aktywacji jest wyczuwalny, a klik przyjemny, ale na tyle cichy, że nie przeszkadza osobom w otoczeniu. Klawiatura w tej wersji świeci równomiernie na zielono. Efekty LED, na początku posłużą do zabawy, choć większość osób i tak po jakimś czasie pozostanie przy pełnym lub strefowym podświetleniu. Jakość obudowy i solidna aluminiowa podstawa są naprawdę porządnie. Mimo swojej małej wagi klawiatura jest sztywna i nie ugina się nawet przy mocnym uderzaniu klawiszy.
Podsumowując, za około 120 zł, otrzymamy całkiem porządną klawiaturę. Jest to jeden z najtańszych obecnie mechaników na naszym rynku. Dobra klawiaturka na pierwszą przesiadkę z tanich membranówek i mocna propozycja dla mniej zamożnych graczy oraz osób potrzebujących wytrzymałej klawiatury w małych pieniądzach.
Dodam jeszcze, że testowałem drugą rewizję urządzenia. Nowa wersja ma zmieniony font dla klawiszy. Zastąpiono też gniazda, w których osadzone są przełączniki. Teraz są one czarne i znacznie lepiej komponują się z wyglądem całości. Brawo dla Savio, że słuchają głosu użytkowników i w tak krótkim czasie od premiery postanawiają udoskonalić swój produkt.
Podsumowując, za około 120 zł, otrzymamy całkiem porządną klawiaturę. Jest to jeden z najtańszych obecnie mechaników na naszym rynku. Dobra klawiaturka na pierwszą przesiadkę z tanich membranówek i mocna propozycja dla mniej zamożnych graczy oraz osób potrzebujących wytrzymałej klawiatury w małych pieniądzach.
Dodam jeszcze, że testowałem drugą rewizję urządzenia. Nowa wersja ma zmieniony font dla klawiszy. Zastąpiono też gniazda, w których osadzone są przełączniki. Teraz są one czarne i znacznie lepiej komponują się z wyglądem całości. Brawo dla Savio, że słuchają głosu użytkowników i w tak krótkim czasie od premiery postanawiają udoskonalić swój produkt.
Plusy:
- bardzo dobry stosunek ceny do jakości!,
- mały rozmiar i kompaktowe ułożenie klawiszy z oddzieloną sekcją strzałek,
- wzmocniona konstrukcja - aluminiowy top obudowy,
- w tej cenie przełączniki marki Outemu - brąz bardzo mi odpowiada,
- pełny anti-ghosting,
- nieścieralne główne oznaczenia klawiszy,
- ładny kolor podświetlenia,
- łatwy wybór trybów podświetlenia bez dodatkowego oprogramowania,
- blokada klawisza Windows,
- klawiatura występuje w 3 wersjach przełączników/podświetlenia.
Minusy:
- kabel bez oplotu i przymocowany na stałe,
- brak rowków do prowadzenia kabla pod obudową,
- skromna zawartość opakowania,
- klawisze multimedialne wymagają kombinacji z wciśniętym przyciskiem FN,
- mimo czarnych gniazd do przełączników, pod długimi klawiszami umieszczono białe "podpórki",
- w serii Tempest RX brak wariantu z podświetleniem RGB.
Gdzie kupić?
Mechaniczne klawiatury dla graczy od Savio dostępne są w wielu polskich sieciach RTV zarówno stacjonarnie, jak i sieciowo:
- Savio Tempest RX Outemu Brown - mechaniczna klawiatura gamingowa, brązowe przełączniki i zielone podświetlenie - TESTOWANY MODEL
- sprawdź aktualną cenę na Ceneo.pl - Savio Tempest RX Outemu Red - mechaniczna klawiatura gamingowa, czerwone przełączniki i podświetlenie
- sprawdź aktualną cenę na Ceneo.pl - Savio Tempest RX Outemu Blue - mechaniczna klawiatura gamingowa, niebieskie przełączniki i podświetlenie
- sprawdź aktualną cenę na Ceneo.pl
W teście użyto również dużej podkładki Savio Turbo Dynamic XL.
1 komentarz:
Świetna recenzja. Bardzo dziękuję za opis przełączników i osobistą sugestię dot typu przełącznika dla początkujacego.
Prześlij komentarz