Tronsmart Bang Max
recenzja głośnika imprezowego

Marka Tronsmart coraz to śmielej poszerza swój asortyment audio. Mają zarówno modele mieszczące się w dłoni, pokroju Mirtune H1, jak i też większe, z basowym T6 Max na czele. Tym razem trafił do nas najmocniejszy z ich głośników.
Moim zdaniem na opakowaniu Tronsmart Bang Max powinno znaleźć się ostrzeżenie w stylu: "nie do użytku domowego". Nie to, że nie nadaje się on do korzystania pod dachem, ale po prostu decydując się na tak duży głośnik, miejmy świadomość, że ograniczymy jego potencjał. W skrócie jest to masywne 6 kg z uchwytem do przenoszenia, a drzemie w nim 130W mocy audio. Mamy liczne porty wejścia, naprawdę długi czas pracy na wbudowanej baterii i barwne podświetlenie. Wypisz wymaluj — głośnik imprezowy.
Zapraszam zatem do naszego spojrzenia na Tronsmart Bang Max.
Moim zdaniem na opakowaniu Tronsmart Bang Max powinno znaleźć się ostrzeżenie w stylu: "nie do użytku domowego". Nie to, że nie nadaje się on do korzystania pod dachem, ale po prostu decydując się na tak duży głośnik, miejmy świadomość, że ograniczymy jego potencjał. W skrócie jest to masywne 6 kg z uchwytem do przenoszenia, a drzemie w nim 130W mocy audio. Mamy liczne porty wejścia, naprawdę długi czas pracy na wbudowanej baterii i barwne podświetlenie. Wypisz wymaluj — głośnik imprezowy.
Zapraszam zatem do naszego spojrzenia na Tronsmart Bang Max.
Opakowanie i elementy zestawu
Białe kartonowe pudło już daje nam znać, że nie jest to mały, poręczny głośnik. Duża wizualizacja sprzętu na froncie wzbogacona jest o piktogramy informujące nas o systemie przetworników, odporności na zalanie i długości działania — aż 24 godziny.
recenzja-tronsmart-bang-max

Na bokach są zaś grafiki przedstawiające produkt w plenerze oraz mówiące o możliwości łączenia do 100 takich samym modeli w jeden system audiowizualny.


Trochę specyfikacji i wymieniona zawartość zestawu znalazły się na tyle opakowania. Pudło przyszło z magazynu w Polsce w ciągu dwóch dni roboczych. Zawartość jest solidnie zapakowana ze wstawkami z gąbek, aby nic nie ucierpiało w transporcie.

Mamy głośnik w folii, zasilacz o mocy 30W z dołączonym na stałe przewodem, kabel MiniJack oraz papierologie.







Kolorowa instrukcja jest w wielu językach, w tym po angielsku.




Budowa
Producent zdecydował się na poziomą konstrukcję cylindryczną z wkomponowaną w nią rączką. Obudowa sprawia wrażenie masywnej, i tak jest. Plastik, choć podatny na zarysowania, nie ugina się pod naciskiem. Sama rączka służąca do przenoszenia tych niemal 6 kg też jest wygodna. Na wierzchu ozdobiono ją logiem marki, a od spodu uzupełniono wstawkami gumy w kolorze fioletowym. Dzięki temu uchwyt jest solidny i pewny. Choć dziwi tu fakt braku miejsca dla paska na ramię, który dołączany jest nawet do mniejszego wariantu — Bang SE.




Ze względu na gabaryty, dłuższe spacery z Tronsmart Bang Max mogą okazać się niezbyt zbyt przyjemne, choć wciąż jest to głośnik przenośny. Jego długość to aż 46,9 cm, głębokość wynosi 19,6 cm i z rączką ma on 26,4 cm wysokości.




Dla porównania wielkości posłużę się innym głośnikiem imprezowym, który to wcześniej już wydawał mi się spory. Jest to Sounarc K1, który również wywodzi się z marki Tronsmart. Jego recenzję mogliście sprawdzić na naszym blogu.



Dużą część powierzchni zajmuje tu siatka z tkaniny, pod którą skrywane są przetworniki aktywne. Od frontu ozdobiono ją metaliczną wstawką z nazwą firmy. Na górze, przed samą rączką znalazł się panel sterowania. Uzupełniony jest o diody informujące o stanie baterii, ale i część z przycisków jest podświetlana, co ułatwia odczytanie aktualnego trybu pracy.


Boki nadają charakterystyczny sznyt dla tego głośnika. Duże okrągłe membrany pasywne wpadają również w wibrację podczas odtwarzania. Środek z wytłoczonym logiem marki ma kolor czarny. Obwoluta to mleczna biel, która po aktywacji zasilania zostaje podświetlona z wnętrza obudowy przez kilka diod. Są tu 3 rodzaje schematów świetlnych i reagują na dynamikę utworów. Podświetlenie jest kolorowe i może być takie same dla całości lub nawet płynnie przechodzić z jednej barwy w inną w tym samym czasie.




Nisko na tyle widzimy jeszcze zagłębiony napis z nazwą modelu. Jest to bardzo masywna zaślepka. Aby wytrzymać zalanie konieczne jest odpowiednie zabezpieczenie otwartych portów, a konstrukcja nie bez powodu jest zgodna ze standardem IPX6. Guma przymocowana jest z jednej strony i wyprofilowana. Podważając po prawej daje się prosto wyjąć uzyskujac dostęp do panelu.






Mamy tu gniazdo zasilania, ukryty przycisk do resetu, ale też uniwersalne złącza i sloty do podłączenia najpopularniejszych źródeł audio.

To, co wyróżnia Bang Max spośród wielu przenośnych głośników, to dwa wejścia 1/4" — jedno na mikrofon lub gitarę, a drugie tylko na mikrofon. Każde wejście ma własne pokrętło głośności i regulację wzmocnienia, co czyni je wszechstronnymi do różnych zastosowań. Jednym steruje się częściej i można to robić łatwo, ale już wzmocnienie ("gain") wymaga drobnego śrubokrętu do przekręcenia. Można więc używać tego głośnika jako maszyny karaoke, śpiewając do ulubionych utworów lub skonfigurować go jako przenośny piecyk do występów na świeżym powietrzu. Przycisk Echo na przednim panelu sterowania dodaje nawet efekty pogłosu do wokalu, aby uatrakcyjnić występ.


Całość stoi na obszernej podstawie wyposażonej w pełną gumową stopkę po środku. Są tam też oznaczenia znamionowe.

Sterowanie
Główny panel sterowania umieszczono w dobrze widocznym miejscu obudowy. Składa się on z włącznika i szeregu przycisków ułożonych w jednej linii. Niestety producent nie zdecydował się na nadanie im wyczuwalnej formy czy nawet delikatnego podświetlenia dla całości. Stąd jedynie aktywny włącznik i części przycisków z prawej, można zobaczyć w ciemności, jeżeli pracują w danym trybie. Lepszą formą byłoby nawet wytłoczenie ich symboli. Szczególnie, że jest to głośnik typowo imprezowy, który ma już podświetlenie, ale tylko boków obudowy. A tak próba znalezienia po omacku, chociażby klawiszy głośności jest wyzwaniem.

W instrukcji można zapoznać się z dodatkowymi funkcjami przypisanymi pod dane klawisze. Tak jak włącznik ma swoją podstawowe zadanie przy krótkim przytrzymaniu, to już przy samym klikaniu zmienimy rodzaj podświetlenia, gdy głośnik jest aktywny.

Play służy po kilku wciśnięciach do przełączania pomiędzy źródłami dźwięku. Zaś chociażby - i +, które sterują głośnością, po przytrzymaniu ich kontrolują też zmianę utworu w trybie Bluetooth lub przy odtwarzaniu z nośnika USB czy karty pamięci.
Dodatkowe pokrętła, które przydają się po podłączeniu mikrofonu czy gitary elektrycznej, są pod zaślepką z tyłu, ale nie są one już tak często używane na co dzień.
Dodatkowe pokrętła, które przydają się po podłączeniu mikrofonu czy gitary elektrycznej, są pod zaślepką z tyłu, ale nie są one już tak często używane na co dzień.
Źródła dźwięku
Tronsmart pozostaje konsekwentny w zakresie zestawu złączy dla zewnętrznych źródeł audio. Zaczynając od slotu na kartę pamięci i portu USB. Choć dla niektórych to już archaizm, aby przechowywać swoje piosenki na fizycznych nośnikach, to jednak dla wielu jest to wciąż przydatne rozwiązanie. USB w standardzie 2.0 czy karta MicroSD w zupełności wystarczają, aby skorzystać z popularnych plików w formacie MP3. Po włożeniu danego nośnika głośnik automatycznie przełącza się na ten tryb źródła i można już sterować odtwarzaniem czy zmianiać utwory. Z tych dwóch, zdecydowanie lepszym wyborem jest karta pamięci, która to w całości kryje się we wnęce. W ten sposób można zamknąć zaślepkę i mieć muzykę offline wprost z Bang Max. Specyfikacja nie precyzuje jakiej wielkości nośniki są obsługiwane. W moim przypadku bez problemu działały takie do 64 GB, ale możliwe, że również większe mogę być kompatybilne.




Do tego dochodzi wtyczka MiniJack 3,5 mm, która dalej jest najpopularniejszym złączem dźwięku. Analogowe stereo pozwala na podłączenie praktycznie każdego sprzętu z pomocą kabla. Zaczynając od smartfona, przez TV, po chociażby komputer. Dołączony kabel ma z jednej strony wtyczkę kątową, ale można go zastąpić praktycznie każdym innym.


Ja skorzystałem tutaj z ciekawego rozwiązania, a mianowicie kompaktowego streamera audio. iEast OlioStream 1, to bezpośredni dostęp, do chociażby Spotify czy Tidal z odtwarzaniem na urządzeniu zewnętrznym. Połączenie kablem audio z jednej strony, a z drugiej zasilanie bezpośrednio z portu USB w tym głośniku. Świetna sprawa, która zwiększa zakres źródeł o funkcje internetowe.

Nie ma jednak co ukrywać, że Tronsmart Bang Max, jako sprzęt przenośny będzie używany głównie bezprzewodowo poprzez Bluetooth. Zastosowano tu dość nową wersję 5.3, która wraz z podstawowym kodekiem SBC cechuje się opóźnieniem w granicach 100 ms. Niestety brak lepszej jakości kodeków audio, to główna bolączka tego modelu. Znacząco ogranicza ona pasmo przesyłanego dźwięku. W obecnych czasach dziwi nawet brak chociażby AAC. Zastosowane Bluetooth jest stabilne i pozwala na połączenie nawet do 20 metrów.





Mamy też możliwość łączenia dwóch lub większej ilości głośników ze sobą — po warunkiem, że są to te same modele Tronsmart. W pierwszym przypadku jeden z głośników będzie robiła za lewy, a drugi, za prawy kanał, czyli uzyskamy takie szerokie stereo, jak zechcemy i to bezprzewodowo. W przypadku TrueConnect wiele głośników będzie grać i świecić w ten sam sposób.



Aplikacja
Praktycznie wszystkie nowe modele głośników i słuchawek marki wspierane są przez dedykowaną aplikację na smartfona. Dostępna jest po zeskanowaniu kodu QR z opakowania lub bezpośrednio z oficjalnego sklepu Google Play i Apple Store.

Aplikacja wyszukuje dostępne w pobliżu głośniki z użyciem Bluetooth. Wystarczy nawet wcześniej mieć sparowany jeden z nich, aby pojawił się dostęp do jego ustawień. Na początek mamy podgląd produktu, stan naładowania, zmianę aktualnego poziomu głośności i podstawowe sterowanie odtwarzaniem utworów.



Po kliknięciu u góry, po prawej, mamy dostęp do podstawowych opcji. Wśród nich jest możliwość wyłączenia po zadanym czasie, sprawdzenie i ewentualna aktualizacja oprogramowania sprzętowego czy też dostęp do elektronicznej wersji instrukcji obsługi.



Istotne są tu predefiniowane ustawienia korektora dźwięku. Tylko z poziomu aplikacji dokonamy tej zmiany. Oprócz standardowego, jest też tryb podbicia basu, rockowy i dedykowany dla systemu SoundPulse. Nie zabrakło też prostego systemu własnego dostrojenia equalizera, choć tylko w zakresie 5 miejsc pasma.



Dalej mamy menu do szybkiej zmiany dostępnego źródła dźwięku. Możemy przełączyć się tylko na te tryby, które odpowiadają obecnie podpiętym sprzętom lub nośnikom.



Jest też aktywowanie funkcji łączenia dwóch głośników w systemie stereo (określanym wcześniej jako TWS) oraz trybu Broadcast Master, gdzie to samo będzie grać na nawet ponad 100 takich samych głośnikach.

Sterowanie LED z poziomu aplikacji to wybór spośród 3 trybów animacji barwnej, ale też całkowite wyłączenie podświetlenia.


Opcje pozwalają też usunąć komunikaty dźwiękowe, które to towarzyszą zmianie trybu lub chociażby pojawiają się przy niskim stanie akumulatora. Z poziomu aplikacji można nawet zdalnie wyłączyć nasz głośnik.


W trakcie testów korzystałem z aplikacji w wersji 4.11.3, która jest w języku angielski. Nawet bez połączenia z głośnikiem mamy w niej dostęp do sekcji FAQ, gdzie łatwo sprawdzimy odpowiedzi na popularne pytania dotyczące każdego z modeli głośników i słuchawek w ofercie producenta.



Jak to gra?
Choć na pierwszy rzut oka, głośnik wydaje się mieć przetworniki skierowane w dwóch kierunkach, to tak naprawdę siatka maskująca posiada otwory niemal wyłącznie na froncie. Z tej strony ułożone są wszystkie przetworniki aktywne. Mamy pod dwa duże głośniki basowe po 30W, dwa mniejsze do tonów średnich o mocy 20W każdy oraz drobne do górnego pasma po 10W. Są one umieszczone w czymś na wzór komory powietrznej, a ta ma za zadanie wzmocnić głębie niskich tonów za sprawą dwóch membran pasywnych na bokach. Ich wibrowanie nie jest jedynie efektem wizualnym. Zatem łączna podawana moc to 130W.



Poziom basu przyćmiewa większość pasma w odpowiednich utworach. Potrafi zejść często poniżej 55-60 Hz, przy czym jest bardzo ciepły i nie powoduje dudnienia. Choć jest naprawdę wyczuwalny, szczególnie patrząc na ruch bocznych płatów, to ze względu na ciężar nie wprowadza w rezonans całej konstrukcji.
Tony średnie kryją się za pasmem dolnym, ale dalej są klarowne i czyste, nawet przy zwiększeniu mocy do maksimum. Scena jest dość płaska, a efektu nie poprawia to, że głośnik jest kierunkowy, więc wszystko co słychać dochodzi ze skumulowanego punktu. Możliwe, że dodanie drugiego modelu i połączenie przez TWS dałoby poprawę przy szerszym rozstawieniu w takim stereo.
Wokale mogę być gorszą stroną medalu. Jeżeli pozostajemy przy dawce pop i nie chcemy przekraczać ¾ mocy, to nie jest źle. Jednak utwory skupione właśnie na samym śpiewie potrafią rozczarować. Góra pasma jest cofnięta na tyle, że czuć braki i to nawet w miejscach poniżej tych 20k Hz podawanych w materiałach producenta. Pewna poprawa możliwa jest po odpaleniu korektora w aplikacji. Nie daje to magicznego przeskoku, ale niwelując siłę basu i podkręcając dwa prawe suwaki mamy już lepsze wrażenia.
Tony średnie kryją się za pasmem dolnym, ale dalej są klarowne i czyste, nawet przy zwiększeniu mocy do maksimum. Scena jest dość płaska, a efektu nie poprawia to, że głośnik jest kierunkowy, więc wszystko co słychać dochodzi ze skumulowanego punktu. Możliwe, że dodanie drugiego modelu i połączenie przez TWS dałoby poprawę przy szerszym rozstawieniu w takim stereo.
Wokale mogę być gorszą stroną medalu. Jeżeli pozostajemy przy dawce pop i nie chcemy przekraczać ¾ mocy, to nie jest źle. Jednak utwory skupione właśnie na samym śpiewie potrafią rozczarować. Góra pasma jest cofnięta na tyle, że czuć braki i to nawet w miejscach poniżej tych 20k Hz podawanych w materiałach producenta. Pewna poprawa możliwa jest po odpaleniu korektora w aplikacji. Nie daje to magicznego przeskoku, ale niwelując siłę basu i podkręcając dwa prawe suwaki mamy już lepsze wrażenia.


Sam korektor wymaga raczej dopasowania pod dane gusta muzyczne. Osobiście, jeżeli nie chce korzystać z własnego ustawienia, to przełączam się na tryb SoundPulse, gdzie pozostawiając podobny zakres basu mamy też dodanie przyjemniejszego wyrazu na resztę pasma. Może wciąż jest to dalekie od naturalności, lecz przy głośniku imprezowym tego formatu nie ma co oczekiwać równomiernego rozłożenia w całym zakresie częstotliwości. Głośnik najlepiej sprawdza się w muzyce elektronicznej, ale i rockowej.

W warunkach domowych nie idzie dobrze wykorzystać jego potencjału. Zatem nawet pomiaru głośności dokonałem na otwartej przestrzeni. Jak zwykle z odległości jednego metra i tutaj na wprost. Najwyższe wartości uzyskałem na własnym ustawieniu korektora. Sonometr wskazywał skokowo nawet ponad 105 dB. Zdażało mi się uzyskać większe wartości nawet z mniejszych konstrukcji, ale przy tego typu pomiarach odczyt bardziej skupiony jest na pasmach średnich i górnych, wiec głośniki typowo basowy zwykle wypada gorzej niż w rzeczywistości.

Bateria
Waga głośnika wynika też częściowo z zamontowanych tu ogniw zasilania. Jest to aż 18,000 mAh przy typowo podawanym napięciu 3,7 V lub jak kto woli 6000 mAh, ale przy wyższym napięciu 11,1 V. Co według danych producenta starcza na całą dobę typowego odtwarzania — w sytuacji, gdy ustawiona jest połowa głośności, lecz bez podświetlenia. Dając non stop pełną moc, może on wytrzymać ponad 6 godzin. W przypadku korzystania z tryby karaokę i ustawieniu nieco powyżej połowy mocy może to być już 10 godzin. Ciężko było mi sprawdzić go w takich warunkach. Już przy połowie głośności jest on zbyt mocny do komfortowego używania w domu czy pracy. Cichszy odsłuch przez kilka godzin po południu i dłuższe granie weekendami w ciągu połowy miesiąca na testach u mnie sprawił, że bateria wciąż miała więcej niż 50%.
Samo ładowanie odbywa się przez dołączony zasilacz. Zdążyłem już się przyzwyczaić, że duże głośniki imprezowe korzystają z tego typu rozwiązań, ale jednak port USB C byłby znacznie wygodniejszą metodą. Pełne naładowanie trwa aż 5-6 godzin.
Samo ładowanie odbywa się przez dołączony zasilacz. Zdążyłem już się przyzwyczaić, że duże głośniki imprezowe korzystają z tego typu rozwiązań, ale jednak port USB C byłby znacznie wygodniejszą metodą. Pełne naładowanie trwa aż 5-6 godzin.


Bang Max posiadając port USB A i tak jak praktycznie wszystkie znane mi głośniki Tronsmart może pełnić też rolę powerbanku. Nie podano jakiej moc oferuje to wyjście. Z moich pomiarów wynika, że jest to w granicach 3W przy napięciu 5V. Daje to więc skromną pomoc przy ładowaniu obecnych smartfonów. Sprawdzi się jedynie w bardzo awaryjnych sytuacjach, albo jako źródło prądu dla drobnych urządzeń, pokroju słabej lampki USB.


Podsumowanie
Nie ma co ukrywać, że Tronsmart inspirował się produktami popularnych marek, typu JBL. Jego głośnik stylistycznie i mocowo jest do nich zbliżony. Nawet z podobnym podświetleniem bocznych membran. Jest jednak wyraźnie tańszy od konkurencji. Oszczędności poczyniono chociażby w zakresie materiału. Ten nie jest może najgorszej jakości, ponieważ jest dalej mocny i przyjemny w dotyku, ale jednak spasowanie mogłoby być lepsze, a jego struktura podatna jest na zarysowania. Podobnie w kwestii technologii bezprzewodowej. Choć mamy Bluetooth 5.3, to już kodek SBC jest minimum jakiego można się spodziewać w głośnikach bezprzewodowych.



W ogólnym rozrachunku musimy też uwzględnić zalety. Głośnik ma naprawdę potężną baterię, na której to całonocna impreza nie robi żadnego wrażenia. Używanie go na świeżym powietrzu nie wiąże się z obawą o zniszczenie, ponieważ konstrukcja jest odporna na zalanie. Producent dołączył też bogaty zestaw złączy — od USB i slotu na kartę pamięci, przez MiniJack, ale mamy nawet wpięcie na gitarę lub dwa mikrofony.

Głośnik jest imprezowy, więc oferuje solidny zapas basu, choć kosztem słabszego pasma środka i sopranów. Nie zawodzi moc całkowita. Ot taki to urok tego typu form audio. Głośny, ciężki i efektowny, tego się spodziewałem i to właśnie dostałem w Tronsmart Bang Max.



PLUSY |
+ |
- solidny bass
- bardzo długi czas działania
- wysoka odporność na zalanie — IPX6
- elementy podświetlane
- wygodna rączka
- prosty panel sterowania
- wskaźnik poziomu baterii
- komplet złącz dla USB, karty pamięci i MiniJack
- obsługa przewodowego mikrofonu i gitary elektrycznej
- łączenie ze sobą wielu głośników
- parowanie z dwoma odtwarzaczami jednocześnie
- dedykowana aplikacja
- funkcja powerbanku
MINUSY |
- |
- ciężki
- długie ładowanie przez dedykowany zasilacz, a nie uniwersalne USB
- obsługa jedynie podstawowego kodeka audio SBC
- dźwięk typowo imprezowy — ukierunkowany na bass
- kiepska czytelność przycisków w nocy
- słaba moc jako powerbanku
Gdzie kupić?

Recenzowany głośnik Tronsmart Bang Max dostępny jest w oficjalnej polskiej dystrybucji. Poniżej znajdziesz najkorzysteniejsze cenowo oferty zakupu tego modelu:
______________
Sprzęt do recenzji dostarczył producent. Nie miał on wpływu na treść zamieszczonego tekstu, który to jest prywatną opinią autora. Recenzja może zawierać linki afiliacyjne, które mają na celu wsparcie twórców i pomoc w dalszym rozwoju projektu TechmaniacHD.
Sprzęt do recenzji dostarczył producent. Nie miał on wpływu na treść zamieszczonego tekstu, który to jest prywatną opinią autora. Recenzja może zawierać linki afiliacyjne, które mają na celu wsparcie twórców i pomoc w dalszym rozwoju projektu TechmaniacHD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz