SteamBox
przenośny lunchbox podgrzewający parą
Innowacje technologiczne nieustannie potrafią nas zaskoczyć. Niektóre idee wydają się być proste w zamyśle, ale bardzo złożone w realizacji. Oprócz pomysłu i czasu potrzebne są też fundusze. Od tego są platformy crowdfundingowe. Osoby, które pragną urzeczywistnić taki projekt dokładają się do jego skarbonki, w oczekiwaniu na pozytywne zakończenie całego procesu tworzenia, aż do otrzymania fizycznego produktu.
Tym oto sposobem na Kickstarter i Indiegogo zagościł projekt pod nazwą Steambox (pierwotnie HeatBox), który zebrał ponad 1,1 miliona złotych. Kwota ta świadczy o tym, że ludzie naprawdę potrzebują takiego, zupełnie nowego w formie, produktu. Czym zatem jest Steambox? Najprościej określić go jako pojemnik, który, jak sugeruje już nazwa, wykorzystuje parę do podgrzewania posiłku. Działa on bez konieczności podłączenia do zewnętrznego źródła zasilania i sprawia, że nasze jedzenie jest ciepłe do spożycia w pracy, szkole, na wyjeździe czy gdziekolwiek indziej. Przy tym nie wygląda futurystycznie, a pozwala zapewnić nam podgrzanie w dowolnym czasie i miejscu. Zastosowana jest tu metoda parowa jest zdrowa, mamy proste sterowanie długością samego procesu, a nawet kontrolę zdalną w aplikacji mobilnej.
W tym momencie Steambox nie stanowi już tylko idei, ale jest to w pełni kompletny zestaw, który jest już dostępny w oficjalnej polskiej dystrybucji. Zapraszam więc do pierwszej polskiej recenzji.
Tym oto sposobem na Kickstarter i Indiegogo zagościł projekt pod nazwą Steambox (pierwotnie HeatBox), który zebrał ponad 1,1 miliona złotych. Kwota ta świadczy o tym, że ludzie naprawdę potrzebują takiego, zupełnie nowego w formie, produktu. Czym zatem jest Steambox? Najprościej określić go jako pojemnik, który, jak sugeruje już nazwa, wykorzystuje parę do podgrzewania posiłku. Działa on bez konieczności podłączenia do zewnętrznego źródła zasilania i sprawia, że nasze jedzenie jest ciepłe do spożycia w pracy, szkole, na wyjeździe czy gdziekolwiek indziej. Przy tym nie wygląda futurystycznie, a pozwala zapewnić nam podgrzanie w dowolnym czasie i miejscu. Zastosowana jest tu metoda parowa jest zdrowa, mamy proste sterowanie długością samego procesu, a nawet kontrolę zdalną w aplikacji mobilnej.
W tym momencie Steambox nie stanowi już tylko idei, ale jest to w pełni kompletny zestaw, który jest już dostępny w oficjalnej polskiej dystrybucji. Zapraszam więc do pierwszej polskiej recenzji.
Opakowanie i zawartość zestawu
Brązowy karton posiada dodatkową owijkę z kolorowym nadrukiem. Biały wierzch ozdobiony jest jedynie wizualizacją oraz nazwą produktu. Na odwrocie kilka zachęcających zdjęć z potrawami jakie najlepiej sprawdzają się w SteamBox. Dalej już piktogramy najważniejszych funkcjonalności: wbudowany akumulator, metoda podgrzewania, wysoka szczelność pojemnika, bezpieczeństwo użytkowania oraz dostępność aplikacji na smartfona.
Właściwe pudełko jest jeszcze prostsze w formie. Istotna jest tu głównie naklejka na jego boku. Wymieniono na niej chociażby zawartość całego zestawu.
Oprócz właściwego urządzenia jest tu zatem instrukcja obsługi - w formie małego zeszytu w języku angielskim.
Akcesoria umieszczono w mniejszym opakowaniu, które przykryte jest papierowym paskiem. Obrazkowy opis na jego odwrocie ułatwia pierwsze uruchomienie.
Dedykowany zasilacz ma formę kostki wpinanej do kontaktu z modularnym zakończeniem (w tym europejskim) oraz przewodem z okrągłym wtykiem. Kabel ma długość 1,8 metra.
W środku samej obudowy jest też mały, przeźroczysty pojemnik - służy do przenoszenia zapasu wody. Metalowe naczynie uzupełnia miękka przykrywka.
Wygląd i budowa
Produkt ma bardzo stonowany wygląd. Połączenie jasno szarego plastiku z bambusowym wykończeniem nakładki dobrze się prezentuje. Zaokrąglenia na bocznych krawędziach nadają całości lekkości, choć w rzeczywistości jest to dość pokaźne pudło. Szerokość 27 cm, długość 16,5 cm oraz wysokość 9 cm sprawiają, że trzeba się liczyć z większą ilością miejsca zajmowanego w torbie czy plecaku, niż zwykły pojemnik na żywność. Do tego waga wynosząca nieco ponad 2 kg i to bez dodatkowej zawartości, czyli wody i posiłku!
Dolna część obudowy stanowi spójną bryłę z delikatnym przetłoczeniem przy podstawie. Z jednej strony mamy panel sterujący. Składa się on z trzech diod wtopionych w prostokątny obszar. Sygnalizują one niski poziomi wbudowanej baterii, aktywną pracę oraz połączenie zdalne z użyciem Bluetooth. Poniżej umieszczono 5 punktów świetlnych, które odpowiadają za wskazanie ustawionego i pozostałego czasu pracy. Pierwotnie są one przykryte naklejką - ta wyjaśnia sposób obsługi. Symbol z logo kryje guzik - włącznik, co nie powinno nikogo dziwić. Ale to, że dolne diody posiadają rolę przycisku dotykowego, na początku nie wydaje się takie oczywiste. Dlatego też producent postanowił umieścić na nich naklejkę z opisem. Można ją usunąć przed uruchomieniem.
Tył urządzenia posiada okrągłe wejście na wtyk zasilacza do ładowania wbudowanej baterii. Ta ma pojemność 6000 mAh przy 12.8 V, czyli 76,8 Wh i pozwala na około 45 minut pracy. Co daje 2 podgrzania w dłuższych trybach i nawet 3 cykle na krótkich ustawieniach. Obok złącza jest też suwak, który pełni rolę fizycznego włącznika całego SteamBox.
Na spodzie znajdziemy liczne otwory wentylacyjne, które rozmieszczono bardzo estetycznie. Wśród nich wkomponowano logo marki oraz mamy miejsca na dwie naklejki znamionowe. Nie mogło zabraknąć też gumowych nóżek, które są ciut wyższe, aby powietrze pod obudową mogło swobodnie przepływać.
Pokrywa zapinana jest po dwóch bokach. Zaciski wymagają złapania z obu stron, aby je odblokować i stanowią one jeden element z górną częścią - informacja o tym również umieszczona jest na naklejkach. Pokrywka jest symetryczna, więc można ją założyć na dwa sposoby.
Podczas, gdy reszta obudowy wykonana jest z tworzywa sztucznego (polipropylen i poliwęglan), to wierzch zrobiono z naturalnego bambusa. Pośrodku zdobi go błyszcząca tabliczka z logotypem.
Wewnętrzna część posiada mocowanie do pojemnika na wodę. Jest przezroczysty i posiada wytłoczony znak marki. Mieści on około 35 ml i został wyposażony w elastyczne otwarcie.
Również cała obudowa zapewnia szczelność dzięki wysokim rantom i przetłoczenią pokrywki. Są tu jednak dwie niewielkie szczeliny, które zapewniają odprowadzanie pary.
Fabrycznie otrzymujemy zapakowany wewnątrz jeden pojemnik z dekielkiem. W pojemniku i na dnie obudowy widać naklejki ostrzegawcze. W tym miejscu urządzenia znajduje się grzałka, która podgrzewa posiłek oraz zalaną w nim wodę. Oba te miejsca w trakcie pracy stają się gorące. Moc grzewcza wynosi tutaj aż 120W.
Naczynie wykonane jest z wytłoczonego arkusza ze stali nierdzewnej. Od spodu oznaczono je grawerem z hasłem przewodnim "Freedom of food", które można tłumaczyć jako "Wolność jedzenia". Osłona wierzchnia, to elastyczny silikon - pozbawiony szkodliwego tworzywa o nazwie Bisfenol A (BPA). Dość łatwo łączy się oba elementy i same w sobie zapobiegają rozlaniu się jedzenia poza pojemnik.
Producent posiada w ofercie dodatkowe pojemniki. Oryginalnie sprzedawane są wraz ze szczelnymi dekielkami - pojedynczo lub w zestawach po 3 szt. Świetne rozwiązanie, na dłuższy okres czasu. Przeznaczone są do przechowywania ich w urządzeniu, ale i doskonale nadają się do mrożenia żywności na dłużej w lodówce. Zajmują mało miejsca, ponieważ ustawimy je na sobie, a puste naczynia idealnie pasują jedno w drugie. Można je w całości myć w zmywarce. Pojemność naczynia, to około 750 ml. Jedno waży około 250 gram.
Ciepło i smacznie - jak to działa?
Wiemy już jak wygląda samo urządzenie. Pora przejść zatem do sposobu jego obsługi. Zanim jednak rozpoczniemy grzanie, należy przygotować sam posiłek. SteamBox z założenia nie służy do gotowania, lecz tylko podgrzewania. Osiągana temperatura sprawia, że możemy zjeść coś ciepłego bez potrzeby posiadania źródła zasilania, ale dania mięsne muszą być wcześniej upieczone czy usmażone. Jedzenie można przechowywać w wymiennych naczyniach, które są nie tylko szczelne, ale też idealnie nadają się do lodówki, jeżeli chcemy zachować je na dłużej. Na czas transportu pojemnik na żywność w całości można umieścić wewnątrz obudowy SteamBox.
Sprzęt daje nam na tyle dużą niezależność, że producent przewidział też w obudowie miejsce na transportowanie wody niezbędnej do prawidłowej pracy podgrzewacza. Co prawda, jeżeli mamy dostęp do bieżącej wody, to można równie dobrze jej użyć, lecz wyjmowany zbiorniczek zapewnia dokładną ilość płynu na jedno użycie. Zdejmujemy, więc górną pokrywę. Zalewamy dolną część obudowy, na której środku znajduje się płytka grzewcza. Całość jest tak wyprofilowana, że po włożeniu naczynia ze stali nierdzewnej para wodna będzie przechodzić z każdej jego strony.
Sprzęt daje nam na tyle dużą niezależność, że producent przewidział też w obudowie miejsce na transportowanie wody niezbędnej do prawidłowej pracy podgrzewacza. Co prawda, jeżeli mamy dostęp do bieżącej wody, to można równie dobrze jej użyć, lecz wyjmowany zbiorniczek zapewnia dokładną ilość płynu na jedno użycie. Zdejmujemy, więc górną pokrywę. Zalewamy dolną część obudowy, na której środku znajduje się płytka grzewcza. Całość jest tak wyprofilowana, że po włożeniu naczynia ze stali nierdzewnej para wodna będzie przechodzić z każdej jego strony.
Teraz możemy usunąć jeszcze wieszczko z samego naczynia i zamknąć obudowę.
Istotny krok do obsługi, to włącznik. Przesunięcie suwaka aktywuje działanie sprzętu - zarówno jego manualne sterowanie, jak i dostęp zdalny. Widoczne jest teraz wolno pulsujące logo na przednim panelu.
Dolne diody na froncie odpowiadają czasowi pracy urządzenia. Każda z nich, to 5 minut. Możemy więc z tego poziomu aktywować grzanie w zakresie od 5 do 25 minut. Zmiana odbywa się poprzez krótkie dotknięcie obszaru środkowej z tych diod. Początkowo może nie jest to intuicyjny sposób obsługi, ale idzie się do niego przyzwyczaić, a sam panel reaguje nawet na delikatny dotyk, ale trzeba zrobić chwilę przerwy przed każdym kolejnym dotknięciem. Z moich obserwacji wynika, że najmniej czasu na przygotowanie wymagają warzywa - do 10 minut. Ryż czy makaron, to już 15 minut. Zaś gęste dania, typu: zupy, ziemniaki czy mięso, lepiej pozostawić na co najmniej 20 minut. Warto ułatwić sprawę parze i przygotowując mięso, dobrze jest rozdrobnić je na mniejsze kawałki. Zaś jeżeli naczynie wyjęte zostało wprost z lodówki należy dać mu dodatkowe 5 minut w SteamBox.
W moim przypadku daniem jest leczo z ryżem. Dałem mu 20 minut w SteamBox - widoczne 4 podświetlone diody. Po tym wcisnąłem przycisk z dużym logo na środku, które w takcie pracy świeci cały czas. Wraz z biegiem czasu punkty świetlne na dole będą ubywać.
Urządzenie wyposażone jest w wiatrak, który ma za zadanie zapobiegać przegrzewaniu się wbudowanej elektroniki i baterii. Zaczyna on pracować zwykle tylko w długich programach, a jego głośność nie jest zbyt uciążliwa - z odległości 25 cm jest, to do około 45 dB. Pod koniec równie mocno słychać za to bulgoczącą wodę w środku zbiornika.
Zakończenie pracy powoduje zgaśnięcie dolnych diod i ponowne miganie tej pod logo marki. Można już wyłączyć sprzęt suwakiem i otworzyć pokrywę SteamBox. Ciepło i para unoszą się na chwilę. Krople wody widać głównie na spodzie wieka. Jeść najlepiej wprost z tacki w urządzeniu, ponieważ ta jest wciąż gorąca, a na dodatek ciepło z rozgrzanego elementu grzewczego dalej trzyma temperaturę przez jakiś czas. Samo jedzenie po przemieszaniu miało u mnie temperaturę do 57°C, choć wartość ta będzie różna w zależności od mierzonego miejsca oraz rodzaju żywności. Jedzenie jest wilgotne i bardzo delikatne. Nie należy oczekiwać jednak, że będzie to posiłek identyczny z tym, który mielibyśmy z patelni czy piekarnika - idea jest taka, aby jedzenie było odpowiednio podgrzane i takie w rzeczywistości jest.
Sama waga SteamBox jest znaczna, ale ciekawym rozwiązaniem, głównie w biurze, może być pozostawienie samego urządzenia na biurku, a jedynie transportowanie co dzień samego pojemnika z jedzeniem - co jest szczególnie praktyczne, jeżeli zaopatrzymy się w dodatkowe naczynia. W czasie testów sprawdzałem kilka dań. To tylko upewniło mnie w słuszności pomysłu na ciepły posiłek w miejscach, gdzie w innych warunkach nie byłbym w stanie zjeść nic tak sycącego i dającego energię na resztę dnia.
Dużą zaletą tego samopodgrzewającego się lunchboxa jest łatwość utrzymania go w czystości. Po skończonym posiłku trzeba oczywiście odczekać kilkanaście minut, aby metalowe elementy ostygły. Następnie samo naczynie z jego pokrywką umyjemy ręcznie, albo wyląduje w całości w zmywarce. Nadmiar pozostałej wody wylewamy. Wnętrze obudowy SteamBox i spód pokrywy są gładkie oraz nie mają ostrych zakamarków, więc mokra ściereczka wystarczy do usunięcia powstałych po parze zacieków. Wszystkie elementy zestawu mieszczą się wewnątrz obudowy.
Warto też pamiętać o podłączeniu sprzętu do ładowarki, w razie potrzeby kolejnych użyć. Spokojnie udawało mi się przygotować dwa "cięższe" lub nawet trzy delikatne posiłki. Zarówno pierwsze jak i każde kolejne ładowanie do pełna trwa poniżej 3 godzin. Zmierzony przeze mnie pobór prądu wynosi w jego trakcie około 30-36W.
Sterowanie aplikacją
Jeżeli manualne sterowanie nie wystarcza, to można również sięgnąć po kontrolę zdalną. Mobilna aplikacja, o takiej samej nazwie jak urządzenie, dostępna jest zarówno na system Android, jak i iOS. Jej interface jest w języku angielskim. O dziwo, przy pierwszym uruchomieniu jesteśmy zmuszeni do zalogowania na konto w usłudze producenta. Dla mnie jest to zupełna przesada, ponieważ SteamBox nie posiada żadnych funkcji sieciowych, ani nadmiaru danych istotnych do przywracania z chmury, aby niezbędne było podawanie mu informacji o użytkowniku. Niestety nie można pominąć tego kroku i z poziomu samej aplikacji musimy utworzyć nowe konto.
Połączenie bezprzewodowe korzysta z Bluetooth. Przy próbie sparowania z aplikacją musi być ono aktywne, wraz z usługą lokalizacji. Po chwili urządzenie powinno pojawić się na liście. Zaznaczamy je i przechodzimy dalej.
Aktywny tryb połączenia widoczny jest na przodzie SteamBox w formie podświetlenia odpowiedniej ikony. Sama aplikacja zasadniczo składa się z jednego ekranu głównego, który wyświetla na górze login wraz z nazwą tego sprzętu. Tutaj można kliknąć na symbol koła zębatego i przejść do ewentualnej edycji danych użytkownika czy też połączenia z innym egzemplarzem.
Wizualizacja obudowy jest odpowiednikiem rzeczywistego urządzenia. Widać tutaj nawet te same podświetlane lub akurat migające diody. Poniżej zaś mamy dokładny wskaźnik aktualnego stanu wbudowanego akumulatora. Kolejnym zaskoczeniem jest dostępność czterech przycisków: Tips, Recipes, News i FAQ. Niby wiadomo czego się po nich spodziewać, ale w obecnej wersji aplikacji wszystkie są niedostępne i jedynie wywołują u dołu okna komunikat Coming soon.
Najważniejszą funkcją aplikacji jest jednak zdalna kontrola urządzenia. Ta okazuje się do bólu uproszczona. Przesuwając na boki, środkową część menu, ustawiamy tylko czas pracy. Ten może mieć przedział od 1 minuty do aż 25 minut. Przycisk Start streaming od razu aktywuje podgrzewanie w SteamBox. Zmienia się też opis trybu widoczny nad grafiką obudowy. Pozostaje nam jedynie śledzić upływający czas - w formie zegara odliczającego do końca procesu lub patrząc na diody urządzenia - fizyczne lub wirtualne. Grzanie można zatrzymać w każdej chwili klikając na przycisk, który zmienił się w Stop.
Po skończonym czasie otrzymamy dodatkowe powiadomienie systemowe na naszego smartfona.
Jak widać możliwości aplikacji są bardzo ograniczone. Nie chodzi mi nawet o przyciski, które nigdzie nie prowadzą. Nie mamy, ani kontroli nad mocą głównego grzania, ani nad czasem przez jaki posiłek dalej ma być podtrzymywany w cieple. Najbardziej brakuje tu jednak harmonogramu pracy - prostego uruchamiania zdalnego, ale o określonej porze, tak aby sprzęt podgrzał nam posiłek np. dokładnie na rozpoczęcie przerwy śniadaniowej w trakcie dnia pracy. Obecne braki można tłumaczyć wczesnym etapem dystrybucji samego sprzętu i mam nadzieję, że aplikacji w niedługim czasie zostanie uzupełniona o nowe możliwości.
Jak widać możliwości aplikacji są bardzo ograniczone. Nie chodzi mi nawet o przyciski, które nigdzie nie prowadzą. Nie mamy, ani kontroli nad mocą głównego grzania, ani nad czasem przez jaki posiłek dalej ma być podtrzymywany w cieple. Najbardziej brakuje tu jednak harmonogramu pracy - prostego uruchamiania zdalnego, ale o określonej porze, tak aby sprzęt podgrzał nam posiłek np. dokładnie na rozpoczęcie przerwy śniadaniowej w trakcie dnia pracy. Obecne braki można tłumaczyć wczesnym etapem dystrybucji samego sprzętu i mam nadzieję, że aplikacji w niedługim czasie zostanie uzupełniona o nowe możliwości.
Zrzuty ekranu z aplikacji SteamBox na systemie Android.
SteamBox vs HeatsBox GO
Prezentowaliśmy już najbliższego konkurenta dla SteamBox. Zapraszam więc do pełnej recenzji HeatsBox GO. Różnice wizualne możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Jak widać SteamBox jest większy od HeatsBox GO, ale też waży więcej. Oba przenośne podgrzewacze różni głównie sposób pracy. Podczas gdy jedno z nich ma tylko grzanie od dołu i po bokach, drugie używa metody parowej.
Zarówno SteamBox i HeatsBox GO dostępne są od niedawna w oficjalnej polskiej dystrybucji. Największe różnice przedstawiłem w formie zwięzłej tabelki.
Porównanie przenośnych urządzeń do podgrzewania posiłków — SteamBox i HeatsBox GO.
W moim odczuciu SteamBox sprawuje się lepiej, ale jest ma to swoje przełożenie w cenie. Para w połączeniu z płytką grzewczą na dole, choć ostatecznie daje tylko nieco wyższą temperaturę posiłku, lecz sprawia, że jedzenie jest bardziej podgrzane od góry, nie jest przesuszone, ale miękkie i odpowiednio wilgotne.
Podsumowanie
SteamBox, to samowystarczalny przenośny podgrzewacz żywności. Wygląda on bardzo schludnie. Plastik w połączeniu z naturalnym bambusem oferują ciekawą stylistykę, która prezentuje się nader nowocześnie. Lubię śledzić rozwój projektów fundowanych przez społeczność. Tutaj również ciekawa jest historia jego powstania - od samej idei do finalnego produktu, jaki dotarł do recenzji. Trwało to niemal 5 lat. W tym czasie oprócz głównego celu, czyli stworzenia bateryjnego lunchboxa parowego, sam projekt zmieniał się kilka razy. Opracowano inne sterowanie, dodano klipsy zamykające pokrywę i zrezygnowano z gumowej uszczelki. Na minus jest fakt porzucenia portu USB C, na rzecz dedykowanej ładowarki. Ostatecznie jednak produkt wyewoluował w dobrym kierunku i mamy w pełni sprawne urządzenie do podgrzewania posiłków.
Co prawda wiele osób stwierdzi, że mikrofalówka poradzi sobie szybciej z tym samym zadaniem. Wciąż nie ma badań, które w 100% dałyby odpowiedź, że jedzenie po spotkaniu z mikrofalami nie traci wartości odżywczych. Pewne jest jednak stosowanie grzania na parze. Dania są zdrowe, za sprawą pary nie są też przesuszone, lecz bardzo delikatne. Odgrzejemy w ten sposób nie tylko specjalnie przygotowany wcześniej posiłek, ale też chociażby nadmiar jaki pozostał nam po wczorajszym obiedzie. W ten sposób SteamBox wpisuje się w ideę "Zero waste" - nic się nie marnuje. Jeżeli zaś nie zdążymy ugotować czegoś w domu, to równie dobrze podgrzejemy coś z gotowych dań, wprost ze sklepu. Daje to nam swobodę tego co chcemy spożyć, ale i miejsca na nasz posiłek.
Do działania potrzebna nam tylko naładowana bateria, a ta starcza spokojnie na 2-3 użycia oraz pełny pojemnik z wodą, który i tak sprytnie został umieszczony wewnątrz obudowy. W połączeniu ze szczelnym naczyniem, mamy zestaw łatwy w transporcie - choć waga całkowita i rozmiar będzie oczywiście większy niż typowego lunchboxa. Zdrowy, smaczny i co najważniejsze, ciepły posiłek mamy zawsze pod ręką.
Produkt warty polecenia dla wielu grup odbiorców, którzy nie chcą marnować czasu na szukanie przydrożnego fast food. Czy to zawodowy kierowca, pracownik budowlany, który na co dzień przemieszcza się po różnych zleceniach, a nawet zwykły urzędnik nie lubiący czekać w kolejce do mikrofalówki. Zastosowań jest tak wiele, jak potrzeb. Nawet na wyjeździe plenerowym warto mieć możliwość rozgrzania się i posilenia w gronie rodziny. Najedzone dziecko, to zadowolone dziecko - jak powie niejedna babcia :)
Czy jednak jest to produkt bez wad? Oczywiście, że nie. Są one raczej drobne i jak zawsze staram się przedstawić moje spostrzeżenia w zwięzłej liście poniżej. Do głównych należy tu jednak konieczność przeznaczenia stosunkowo długiego czasu na podgrzanie jedzenia. Jest to jednak urządzenie akumulatorowe, co daje mu pewne ograniczenia mocy całkowitej. SteamBox nie należy również do akcesoriów tanich - aktualne ceny z oficjalnej dystrybucji znajdziesz na końcu tego wpisu. W swojej kategorii wciąż pozostaje jednak wyjątkowy i jest to dopiero raczkujący segment rynku, więc należy oczekiwać tu swoistego podatku od nowości.
PLUSY |
+ |
- stonowany wygląd
- zdrowy sposób na podgrzewanie żywności
- wbudowana bateria starcza zwykle na nawet 3 użycia
- wymienne naczynia na żywność
- pojemniki z przykrywkami można myć w całości w zmywarce
- łatwość czyszczenia obudowy
- podstawowe sterowanie czasem pracy dostępne z poziomu przycisków na obudowie
- prosta aplikacja mobilna do zdalnej kontroli
- dołączony pojemnik wewnątrz na przechowywanie odpowiedniej ilości wody
- wszystkie elementy zestawu do przygotowania posiłku mieszczą się w obudowie
MINUSY |
- |
- słuszna waga i rozmiar
- podgrzewanie trwa dość długo
- nie nadaje się w pełni do gotowania
- brakuje w zestawie dopasowanych sztućców
- niewielka pojemność
- aplikacja nie posiada harmonogramu pracy
- wygórowana cena
Gdzie kupisz SteamBox?
SteamBox dopiero pojawił się w lokalnej dystrybucji, można go kupić chociażby w sklepach internetowych podanych poniżej.
SteamBox — przenośny lunchbox parowy z jednym pojemnikiem:
- power-cube.pl — sklep polskiego dystrybutora
- Allegro.pl
Dodatkowy pojemnik do SteamBox:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz