piątek, 8 kwietnia 2022

Takstar Liberty Gamer NOUS Wireless - bezprzewodowe słuchawki dla wymagających i graczy

Takstar Liberty Gamer NOUS Wireless

bezprzewodowe słuchawki dla wymagających i graczy


Takstar Liberty Gamer NOUS Wireless

Jeżeli nazwa firmy Takstar niewiele Ci mówi, to bez obaw. Nie jest to pierwszy lepszy mały producent, którego spotkasz tylko na chińskich portalach sprzedażowych. Zajmują się segmentem audio - od mikrofonów i słuchawek, po mixery czy przenośne wzmacniacze. Jest to tzw. wytwórca OEM, czyli mimo, że nie widziałeś nigdy na oczy logo Takstar, to możliwe, że znasz te produkty lub nawet ich używałeś. Często ciężko jest uzyskać takie informacje, ale z moich poszukiwań udało się dowiedzieć, że rodzima marka Genesis zaopatrywała się choć częściowo w słuchawki z tej fabryki. Tak, wiem, że nie jest to powód do dumy, ponieważ wspomniana marka kojarzona jest zwykle z produktami budżetowymi i nie jest rozpoznawalna w świecie. Jednak gdy już trafimy na powiązania z popularnymi słuchawki Kingston HyperX Cloud, to zdamy sobie sprawę, że Takstar, to producent ceniony w branży. Po prostu po cichu wykonują swoją robotę, bez ładowania grubej kasy w marketing.

Mają różne serie produktów, a najnowszą z nich jest Liberty Gamer. Słuchawki oznaczone tą marką, przeznaczone są głównie dla graczy, nawet tych profesjonalnych. Do niedawna w sprzedaży posiadali wyłącznie przewodowe modele. Takstar Liberty Gamer NOUS, to jedna z nowości. Występują w dwóch wersjach - przewodowej i bezprzewodowej. Do recenzji trafił model z dopiskiem "Wireless". Jest to ciekawa konstrukcja, nazwijmy ją hybrydową, ponieważ oprócz transmisji radiowej 2,4 Ghz, posiada też możliwość standardowego podłączenia kablem jack 3,5 mm. Brak tu krzykliwego RGB, ale skromna stylistyka obudowy kryje bogate wnętrze.



Opakowanie i zawartość zestawu


Niech nie wystraszy Was pierwsze spotkanie z produktem. Mimo, że słuchawki pochodzą z polskiej dystrybucji, to wyraźnie widać, że producent skupia się głównie na innych rynkach sprzedażowych. Najpierw rzucają się tutaj w oczy chińskie nazwy i opisy, które dopiero dalej uzupełniane są o anglojęzyczne odpowiedniki.

Czarno czerwone motywy to znak rozpoznawczy serii Liberty Gamer. Pojawia się na samych słuchawkach, a także i kartonowym opakowaniu. Nazwa produktu, opis świadczący o bezprzewodowym headsecie dla graczy, ubarwione hasło reklamowe i wzmianka o kompatybilnością z konsolami poprzedniej już generacji - to wszystko zobaczymy na przodzie pudełka. Do tego kilka piktogramów z podpisem, które wyliczają funkcjonalności produktu.


Boki opakowania nie zawierają zbyt wielu praktycznych informacji, dlatego lepiej spojrzeć od razu na tył. Widać grafikę słuchawek z dodatkowymi danymi o poszczególnych elementach. Dopiero tutaj pojawia się też nazwa producenta, czyli Takstar. Warto upewnić się, że słuchawki pochodzą z oficjalnego źródła i znajduje się na nich odpowiednia naklejka z hologramem. Jak widać zdarzają się nawet podróbki ich produktów - o czym przeczytamy już na stronie. To kolejne potwierdzenie, że mamy do czynienia z poważną firmą, której początki sięgają przecież nawet 1995 roku.



Dumnie też prezentuje się informacja o współpracy z laboratorium audio - Bongiovi. Firma ta zajmujące się dźwiękowymi efektami filmowymi i studyjnymi od ponad 50 lat. Mieli oni wpływ na ostateczny dźwięk recenzowanych słuchawek, który przepuszczany jest przez autorski algorytm audio. W tym przypadku nie sądzę, aby był to zwykły chiński chwyt marketingowy.


Pudełko zawiera plastikową wytłoczkę, która w całości wysuwana jest z jego wnętrza. Słuchawki umieszczone są ciasno w dopasowanym miejscu. Reszta akcesoriów znalazła się na dnie opakowania. W foliowe woreczki zapakowane są kable oraz mikrofon z wtykiem jack 3,5 mm.



Do ładowania służy czarny kabel z wtykiem USB typu C z jednej strony - ma on długość około 1,2 m. Brak jest zasilacza w zestawie, przy czym również nigdzie nie podano specyfikacji wymaganej do optymalnego ładowania. Przewód audio ma już oplot i niecałe 1,5 m długości. Jest zakończony dwustronnie wtyczką jack 3,5 mm z 4 pinami. Umieszczono na nim prosty panel kontrolny.


Mamy też spory adapter USB do transmisji bezprzewodowej. Instrukcja obsługi ma formę książeczki i jest dwujęzyczna - chińska i angielska.





Budowa


Trzeba przyznać, że stylistyka NOUS jest stonowana, oczywiście biorąc pod uwagę, że są to słuchawki dla graczy. Nie znajdziemy tutaj kolorowego podświetlenia nauszników, a logo marki Liberty Gamer jest proste w formie i nienatarczywie umieszczone tylko na bocznych osłonach.


Obudowę w większości wykonano z plastiku. Ten jest matowy i w niewielkim stopniu zbiera odciski palców, również nie rysuje się tak łatwo jak tworzywo wykończone na połysk - piano black. Większość elementów jest czarna, ale trafiają się też czerwone akcenty. Są to drobne obwódki od strony zewnętrznej, fragmenty materiału wewnątrz padów i wyraźnie widoczna, osłona gąbki w górnej części pałąka. Dają one właśnie "gamingowy" charakter, ale nie przeszkadzają w użytkowaniu tych słuchawek do innych celów.






Spasowanie elementów stoi na dobrym poziomie. Konstrukcja jest sztywna i wzmocniona milimetrową blachą wewnątrz pałąku. Nauszniki przymocowane są w sposób umożliwiający poruszanie nimi w dwóch płaszczyznach - choć niestety nie można złożyć ich całkiem do środka, co ułatwiało by ewentualne podróże słuchawek w plecaku. Dostępna jest też oczywiście regulacja samego pałąka na długości 35 mm z każdej strony. Podczas rozsuwania czuć delikatny skok, ale jest on słaby i zbyt łatwo zmienia się jego położenie. Słuchawki dopasowują się dobrze i nie uciskają głowy.



Za komfort odpowiada też górna wyściółka pałąka. Miękka gąbka pokryta jest lekkim materiałem w wyrazistym kolorze czerwonym. Tą samą strukturę ma materiał nauszników. Owalny kształt pomieści praktycznie każdy rozmiar uszu, ponieważ otwór ma 7 cm wysokości i szeroki jest na 5 cm. Przewiewny materiał otacza większość obszaru, ale sam środek został już wykonany z tworzywa skóropodobnego. Ma to za zadanie sprawić, że słuchawki pozwalają oddychać naszej głowie, ale przy tym częściowo izolować nasze uszy od otoczenia. Mamy zamkniętą budowę słuchawek i tylko niewielkie dodatkowe otwory na górze, które dostarczają powietrze do membran. Pady można bez problemu zdjąć. Daje to nadzieję na przyszłość, gdyż pozwoli na ich wymianę ze względu na zużycie materiału lub po prostu zdecydujemy się na użycie innych - skórzanych czy nawet grubszych.





Sterowanie i porty zostały rozmieszczone w dolnej części obu osłon muszli. Lewa strona posiada przyciski do zmiany głośności oraz wyciszania mikrofonu. Jest tutaj też okrągłe gniazdo jack 3,5 mm oraz wtyk do podłączenia słuchawek. Ten jest również w tym standardzie, ale obudowa samej wtyczki ma inny kształt. Dzięki temu nie ma obaw o pomyłkę przy wpinaniu przewodów, nawet do słuchawek, które mamy na głowie.



Na prawej obudowie są dwa kolejne guziki. Wypukły z opisem 7.1 aktywuje wirtualny tryb dźwięku przestrzennego przy używaniu Nous w wersji bezprzewodowej. Wyłącznik jest wklęsły i wymaga przytrzymania przez 2-3 sekundy. Poniżej znalazła się dioda, która informuje o włączonym urządzeniu, połączeniu bezprzewodowym czy niskim poziomie zasilania. Jest też popularny port USB typu C, który pozwala wyłącznie na ładowanie wbudowanej baterii.


Przyciski wyprofilowane są w taki sposób, aby łatwo było na nie trafić i odróżnić je od siebie. Każde naciśnięcie odpowiada sygnałom dźwiękowym o różnych tonach, które ułatwiają rozpoznanie aktywnych trybów, np. przełączanie pomiędzy trybem 7.1, a standardowym stereo, to jedno lub dwa krótkie "piknięcia". Po podłączeniu kabla audio wszystkie przyciski na słuchawkach stają się nieaktywne.




Metody połączenia


Głównym zastosowaniem jest tutaj połączenie z komputerem przeznaczonym do grania. Swoboda w braku kabla możliwa jest dzięki użyciu transmisji radiowej w paśmie 2,4 GHz. Mamy dedykowany adapter USB, który działa tylko z tym modelem. Jest on stosunkowo duży - rozmiarem przypomina typowy pendrive sprzed kilku lat. Na jego obudowie widać logo z jednej strony oraz kilka oznaczeń na odwrocie. Przydatna jest dioda, która miga lub świeci w zależności od połączenia ze słuchawkami. Z boku ukryto przycisk reset. Realny zasięg adaptera to 15 metrów w terenie otwartym, więc w obrębie pomieszczenia nie ma tutaj kłopotu. Wymagany jest port USB 2.0, więc obsłuży go praktycznie każdy komputer. Osobiście korzystałem z niego poprzez HUB wbudowany w stojak słuchawkowy, gdzie pasował w sam raz ze swoim rozmiarem.



Podłączenie do PC z systemem Windows 10 spowodowało automatyczne wykrycie go i na liście urządzeń sprzęt audio pojawił się jako głośniki. Jest to, tzw. HID (od human input device), czyli kategoria podstawowych akcesoriów komputerowych, do której zalicza się większość myszek i klawiatur. Dzięki temu nie musimy instalować dodatkowych sterowników, aby od razu korzystać z peryferii. Takstar nie udostępnia w tym przypadku żadnego oprogramowania. Wszystkie opcje dostępne są z poziomu systemu operacyjnego. W trybie bezprzewodowym możemy jedynie sterować poziomem głośności (zmiana na słuchawkach powoduje zmianę w Windows) oraz aktywować tryb wirtualnego dźwięku.

Co ciekawe. można w ten sposób połączyć się też bezprzewodowo chociażby ze smartphone czy przystawką TV, które oparte są o system Android. W przypadku "dużych" urządzeń wystarczy wolne gniazdo USB. Telefon wymaga zaś portu obsługującego OTG i odpowiedniego adaptera dla Micro USB lub USB typu C. Wygląda to trochę komicznie, ale działa i może to być dla tych słuchawek jedyna opcja bezprzewodowa, gdy nasz smartphone nie posiada wtyku jack. Takstar uznał, że połączenie radiowe z własnym adapterem będzie lepszą opcją niż standard BT. Rozwiązanie producenta pozwala na zminimalizowanie opóźnień dźwięku do poziomu poniżej 16 ms, co jest istotne w przypadku słuchawek gamingowych.


Podoba mi się, że nie postawiono wyłącznie na bezprzewodowość. Gdy liczy się wygoda, to można korzystać z trybu wireless, ale jak wielu twierdzi: "kabel zawsze będzie lepszy". Chyba coś w tym jest! Tutaj dostajemy dobrej jakości przewód w mocnym oplocie. Zakończony jest jack'iem 3,5 mm z obu stron, które wygląda niemal tak samo, ale tylko jedno ma dodatkowy gwint na osłonie. Służy on do wpięcia w słuchawki i zablokowaniu wtyczki po przekręceniu jej o 90 stopni.


Po wpięciu kabla, gdy mamy aktywne połączenie radiowe, zostanie ono przerwane, a zasilanie słuchawek i ewentualne podświetlenie końcówki mikrofonu wyłączą się. Sterowanie na obudowie przestaje działać i pozostaje nam niewielki panel w górnej części przewodu. Wykonany jest z plastiku i ozdobiony na tyle czerwonym znakiem marki. Wyposażono go w bezstopniowy potencjometr głośności oraz suwak do wyciszenia mikrofonu.


Tryb kablowy jest tutaj istotny ze względu na kompatybilność. Większość odtwarzaczy audio korzysta właśnie z wyjścia jack 3,5 mm. Telewizor, kino domowe, czy też tablet. Wystarczy wpiąć kabel i słuchawki grają.


Tak też jest z konsolami. Choć producent dumnie podaje na opakowaniu, że oprócz komputerów, wspierane są też konsole Sony Playstation 4 oraz Xbox One, to dopiero w instrukcji obsługi można dopatrzyć się sposobu ich podłączenia. PS4 pozwala na tryb bezprzewodowy z użyciem adaptera, ale Xbox One działa już tylko po kablu. Aby nie było aż tak łatwo, to trzeba mieć pewność, że posiadamy Xbox z trochę nowszą wersją pada, ponieważ pierwsze wersje tej generacji konsoli od Microsoft nie posiadały wtyku jack. Sprawdziłem słuchawki w takim połączeniu i działają prawidłowo z konsolą po podłączeniu do pada. W analogiczny sposób można użyć pada od Nvidia Shield, który też ma wyjście audio tego typu.





Jakość dźwięku


Zacznijmy od suchej specyfikacji słuchawek:
Typ: dynamiczny
Przetworniki: średnica 50 mm, dynamiczne NdFeB (neodymowo-żelazno-borowe)
Impedancja: 32 Ω ± 15%
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Częstotliwość próbkowania: 48 kHz / 16 bit
Czułość: 96 ± 3 dB przy 1 kHz
Czułość trybu bezprzewodowego: -85 dBm
Moc transmisji bezprzewodowej: ≤2 dBm
THD: < 0,5% 1 kHz
Moc wyjściowa: 10 mW / 32 Ω
Stosunek SNR: 90 dB (ważony A)
Wirtualny 7.1: DSP hard decode


Pierwotnie sprawdziłem jak słuchawki Takstar radzą sobie w trybie kablowym. Przetworniki są słusznych rozmiarów i wykonane z użyciem neodymu. Pracują one szybko, a dynamika jest na tyle duża, że bass jest dobrze odbierany - mamy go dużo, choć nie jest nachalny. Równocześnie całość pasma jest pełna. Zarówno czysto słychać stopę basową, jak i górę wokali. Bardzo dobrze czuć środkowe tony. Słuchawki zestrojone są w kierunku ciepłej barwy, brzmią przyjemnie i naturalnie. Poziom głośności w granicach 85 dB jest wystarczający do codziennego użytku i przy tym stosunkowo bezpieczny. Z przewodem nie odczujemy żadnych zakłóceń. Dźwięk jest klarowny. Można oddać się muzyce, filmowi i zagrać w sposób przyjemny. Jeżeli byłby to wyłącznie przewodowe słuchawki, to bez wahania poleciłbym je każdemu.


Zaskoczyło mnie jednak połączenie radiowe. Sprawdziłem różne ustawienia i komputery, lecz zawsze traciły one po odłączeniu kabla. Nie mogę powiedzieć, że grają słabo, ale po prostu gorzej. Pasmo spłaszcza się zauważalnie. Muzyka, którą słuchałem na zmianę na tych samych słuchawkach z kablem i bez, różni się wyraźnie. Utwory z głębokim wokalem potrafią wywołać u mnie ciarki, lecz w tym przypadku jedynie przewodowo. Również głośność całkowita jest obniżona w tym trybie. Na dodatek w minimalnym poziomie głośności potrafią szumieć - może niezbyt głośno i idzie się do tego przyzwyczaić po kilku sesjach z nimi, ale jest to warte odnotowania.

Czy to skreśla je całkiem? W moim odczuciu, nie do końca. Zdaje sobie sprawę, że są to słuchawki określane mianem “gamingowe”, i w takim przeznaczeniu dobrze się sprawdzają. Tryb radiowy osłabia część pasma, ale uwydatnia bass. Zaczyna on czasem dudnić, ale uważam, że jest to pożądany efekty podczas grania. Dodatkowo nie można zapomnieć o funkcji 7.1. Wirtualny system przestrzenny, dumnie określany jest jako powstały przy współpracy z Bongiovi Acoustic Labs, działa tylko przy używaniu radiowo z adapterem USB. Wciśnięcie jednego przycisku powoduje poszerzenie sceny. Mimo, że mamy po jednym przetworniku w każdym nauszniku, to pojawia się wrażenie, że dźwięk zaczyna dobiegać bardziej z tyłu naszej głowy. Co prawda tracimy trochę z dynamiki samego audio, ale efekt jest bardzo interesujący i niezwykle przydatny. Skupieni na rozgrywce możemy jeszcze lepiej zapewnić sobie immersję i zwiększyć doznania.



Tak zaś w specyfikacji opisany jest mikrofon:
Wzór polaryzacji: jednokierunkowy
Czułość: -38 dB ± 3dBV (0 dB = 1V/Paat 1 kHz)
Impedancja wyjściowa 2.2 kΩ przy 1 kHz


Umieszczony na miękkim pałąku mikrofon pozwala łatwo przesunąć go do ust czy też w każdej chwili przenieść dalej. Nie jest on przeznaczony do nagrywania studyjnych wokali, ale sprawdza się podczas grania. Rozmówcy będą w stanie dobrze nas zrozumieć, ale ogólne pasmo jest płytkie i dobrze jest podbić softwarowo poziom odbieranego dźwięku.



Pozostaje też porównać słuchawki do konkurencji. Od kilku miesięcy do grania korzystam głównie z popularnych słuchawek Logitech G635. Przewodowa wersja oferuje zbliżone możliwości do Takstar Nous. Mają bardziej futurystyczny wygląd i dodatkowe podświetlenie RGB. Dysponują też podobnym trybem wirtualnego dźwięku przestrzennego. Biorąc jednak pod uwagę głównie jakość dźwięku, to byłbym skierowany ku produktowi Takstar. Nous brzmią naturalniej i w wersji kablowej biją na głowę Logitech. Bass mają przyjemniejszy i bogatszy. Separacja kanałów jest zbliżona, ale gdy chcemy porównywać tryb 7.1, to znów wygrywa Nous, ponieważ mimo pogorszenia ogólnej jakości nie wprowadza dodatkowych zakłóceń. G635 ma tutaj tendencję do sztucznego "zakrzywiania" dźwięku i tworzenia metalicznych odgłosów w trakcie konwersji stereo do dźwięku przestrzennego. Mikrofony w obu zestawach mają zbliżoną, czyli średnią, jakość. W tym momencie co prawda Takstar są droższe od tego modelu Logitech, ale w momencie premiery cena G635 była znacznie wyższa, dlatego mogę traktować je jako zbliżoną półkę zakupową.





Bateria


Niewiele można dowiedzieć się o ogniwach z jakich korzystają słuchawki Liberty Gamer Nous Wireless. Producent w specyfikacji podaje tylko wytrzymałość na poziomie 30 godzin. Nie mamy oczywiście określonych warunków pracy i chociażby poziomu głośności. W realnych warunkach uzyskałem wynik w okolicach jednej doby przy połowie mocy i z podłączonym mikrofonem, który był włączony połowę tego czasu. Słuchawki nie są ciężkie, więc jest to dobry wynik. Tym bardziej, że ładowanie może odbywać się w trakcie ich używania. Wpięcie kabla USB typu C w port zasilania o natężeniu w granicach 1A pozwala napełnić baterię w około 2,5 godziny. Dla zaoszczędzenia energii słuchawki posiadają funkcję automatycznego wyłączania po kilku minutach braku źródła dźwięku.




Podsumowanie


Gdybym miał w skrócie opisać Nous Wireless od Takstar powiedziałbym, że są to stricte gamingowe słuchawki bezprzewodowe z bardzo dobrym trybem kablowym. Tracą trochę na jakości w trybie bez kabla, ale sprawdzają się w sam raz podczas grania. Zaś jeżeli chcemy odczuć ich prawdziwy potencjał, to przewodowo mają niezwykle przyjemny odsłuch. Niepozorny wygląd kryje solidny produkt. Jeżeli mało rozpoznawalne logo na obudowie, nie jest dla Ciebie przeszkodą i w przerwach od grania lubisz posłuchać muzyki w dobrej jakości, to śmiało celuj w produkt marki Takstar.







  PLUSY

+  
  • solidna konstrukcja przy niskiej wadze,
  • "oddychające" muszle z możliwością łatwej wymiany,
  • odpinany mikrofon,
  • przydatny dla graczy tryb wirtualnego audio 7.1,
  • dobra bateria,
  • stabilne połączenie bezprzewodowe o skrajnie niskim opóźnieniu,
  • duże przetworniki pozwalają uzyskać soczysty bas,
  • tryb kablowy sprawia, że dźwięk jest pełny i można używać słuchawek nie tylko do grania.

  MINUSY

-  
  • w opakowaniu brak polskiej instrukcji,
  • adapter USB jest sporej wielkości,
  • mikrofon nie zachwyca jakością rejestrowanego głosu,
  • jakość dźwięku w trybie bezprzewodowym jest zauważalnie słabsza.


Gdzie kupić Takstar Liberty Gamer NOUS Wireless?

Sklepy online polecane przez blog
Recenzowane słuchawki Takstar pochodzą z oficjalnej polskiej dystrybucji i można je kupić ze sprawdzonych źródeł:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz